Nieustannie ćwiczysz na siłowni, biegasz i stosujesz dietę, a jednak wciąż nie jesteś do końca zadowolony z efektów? Sięgnij po kettlebell! Ta niepozorna kula z rączką sprawi, że w krótkim czasie będziesz cieszyć się wymarzoną sylwetką i kondycją. Niemożliwe? Poznaj historie dzisiejszych Mistrzów Polski – Marcina Filipiaka i Aurelii Gruszewskiej oraz ich sekret mistrzostwa.
Spotykamy się w jednej z gorzowskich restauracji. Wita mnie dobrze zbudowany, uśmiechnięty facet z błyskiem w oku. Ma powody do zadowolenia – dzięki swojej miłości do sportu, pasji i determinacji w stosunkowo niedługim czasie został złotym medalistą Mistrzostw Polski Kettlebell Bolt, założycielem Klubu Sportowego Gorzowskiej Akademii Cross-Kettlebell oraz propagatorem sportu z odważnikami w Polsce. Towarzyszy mu Aurelia Gruszewska, wychowanka i duma, obecna Mistrzyni Polski i śliczna dziewczyna, o której na pierwszy rzut oka nikt nie powiedziałby, że z łatwością potrafi przez 10 minut rwać 20 kilogramowy odważnik.
Sekret 1 – pasja i harmonia
Marcinowi sport towarzyszył od wczesnego dzieciństwa. Jako syn zawodowego piłkarza dzieciństwo spędził na stadionie, a już w wieku 8 lat zaczął treningi w Gorzowskim Klubie Piłkarskim. Przez dziewięć kolejnych lat całe swoje życie podporządkował sportowi, jego dzień wyznaczał rytm szkoła – trening – dom.
„Do 15 byłem w szkole, a potem od razu biegłem na trening. Wracałem i kładłem się spać, bo na nic innego nie miałem czasu. Do szkoły brałem z sobą dwa plecaki – jeden z książkami, drugi z jedzeniem i tak dzień w dzień – wspomina Marcin Filipiak. – Treningi były codziennie, a w weekendy odbywały się mecze ligowe. Tak upłynęło 9 lat mojego życia, praktycznie do końca klasy maturalnej. Dopiero wtedy przeżyłem bunt, chciałem żyć jak każdy nastolatek”.
Trenując piłkę nożną równolegle ćwiczył na siłowni. W praktyce oznaczało to dwa treningi dziennie.
„Dziś mogę śmiało powiedzieć, że był to strategiczny błąd – forsowanie się na treningach siłowych i podczas treningów piłki nożnej w tak młodym wieku mogło się bardzo źle skończyć. U mnie objawiło się to ogromnym osłabieniem, połączonym np. z nawet kilkunastoma krwotokami z nosa dziennie. To wtedy zapadły konkretne decyzje ze strony rodziców, że mam wybrać jeden sport i jemu się poświęcić. Wybrałem sporty siłowe, bo szukałem mocnych wrażeń – śmieje się. – Patrząc wstecz muszę podkreślić, jak ważna jest harmonia, zdrowy rozsądek i obserwowanie swojego ciała podczas treningów. Przemyślane ćwiczenia i dobra technika dadzą zdecydowanie lepsze efekty, niż chaotyczne katowanie ciała”.
Efekty były też tym, co początkowo przyciągnęło na treningi Aurelię.
„Początkowo to mój mąż, zafascynowany był treningami z odważnikami, a przede wszystkim rezultatami jakie osiągał. Od zawsze lubiłam sport, ale nigdy nie trenowałam go wyczynowo. Dlaczego tak szybko mi się spodobało? Zawsze byłam silna i lubiłam mocne sportowe wyzwania. Jednak to, co sprawiło, że tak pochłonęły mnie kettle, to fakt, że praktycznie z treningu na trening mogłam sięgać po cięższe odważniki. Bardzo szybko widziałam własne postępy. Szybko poczułam, że to jest to, co chcę ćwiczyć” – mówi Aurelia Gruszewska.
Sekret 2 – determinacja
„Miłość do kettli zbiegła się z moimi rozterkami zawodowymi. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad zmianą pracy, szukałam swojego miejsca. Wciąż jeszcze nie wiedziałam, co chcę robić, a sport ułatwił mi podjęcie odważnych decyzji. Zrezygnowałam z pracy i całkowicie poświęciłam się treningom” – wspomina Aurelia.
Pod okiem Marcina zaczęła niemal codzienne treningi i już po pół roku regularnej pracy z sukcesem wystartowała w zawodach. 15 czerwca 2014 podczas Mistrzostw Polski Kettlebell BOLT w Gdańsku po raz pierwszy stanęła na podium ze złotym medalem. Dziś prowadzi własną szkołę kettlebell w rodzinnym mieście.
Upór i konsekwencja torowały drogę również Marcinowi:
„W pewnym momencie, pracując w sklepie sportowym, zostałem wysłany na zawody sportowe typu CrossFit, które odbywały się na Rynku Głównym w Krakowie. To tam poznałem Lucynę Kiszczak, która jako pierwsza promowała w Polsce CrossFit. Miałem szczęście być z nią w parze podczas treningu pokazowego i…razem wygraliśmy! Jedną z konkurencji, na którą składał się WOD były kettle i to właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczyłem o co w tym chodzi. Wówczas w Gorzowie, czy w ogóle w naszym regionie nikt o takim treningu nawet nie mówił!
W tym czasie zacząłem prowadzić zajęcia w jednym z klubów fitness w Gorzowie Wlkp.. Pamiętam swoją pierwszą wypłatę – 800 zł Przeglądając kiedyś branżowe portale internetowe znalazłem informacje o Polskim Stowarzyszeniu Kettlebell i Fitness. Zaskoczyło mnie to, że wokół odważników stworzone jest w Polsce całe stowarzyszenie.
Wszedłem na ich stronę i znalazłem informację o szkoleniu dla instruktorów kettlebell za..800zł. Miałem już wówczas ministerialne uprawnienia instruktora sportów siłowych. Stwierdziłem, że to znak, pożyczyłem od mamy pieniądze na bilet i pojechałem na szkolenie.
Całą wypłatę wydałem na kurs. Po powrocie pożyczyłem jeszcze 1600 zł na odważniki i wyposażony w wiedzę i sprzęt udałem się do jednego z gorzowskich klubów z propozycją poprowadzenia zajęć. Manager zgodził się i tak zaczęła się treningowa przygoda z odważnikami w naszym mieście”.
Sekret 3 – świadomość i technika podczas ćwiczeń z odważnikami
Jak podkreśla Marcin, dla spotów funkcjonalnych, a szczególnie dla odważników kluczowe znaczenie ma to, że w skład jednego ruchu zaangażowana jest większość partii mięśniowych. Ruch jest złożony, a złożoność potęguje spalanie tłuszczu. W przypadku kettli ta złożoność trwa np. nieprzerwanie 10 minut, co oznacza 10 minut nieustannego ruchu całego ciała, podczas którego tłuszcz spalany jest niemal w ogniu. Każde ćwiczenie z odważnikiem powoduje uruchomienie wszystkich partii mięśniowych w tym samym czasie. Takich efektów nie osiągnie się w przypadku ćwiczeń, które izolują jedne partie mięśniowe.
Tego samego zdania jest Aurelia:
„Takich wyników nigdy nie uzyskamy podczas ćwiczeń wyłącznie z obciążeniem własnego ciała. Nie wyrzeźbisz tak swoich mięśni. Odważniki wymagają od nas więcej, dzięki czemu szybciej pali się zbędny tłuszcz i szybciej też widać ładnie zbudowane mięśnie” – podkreśla.
Marcin i Aurelia są zgodni, że sporty funkcjonalne, a szczególnie wytrzymałościowe podnoszenie ciężarów jednorącz, są nieporównywalnie bardziej rozwojowe od tradycyjnego treningu siłowego, rozwijają nas wszechstronnie. To dzięki temu tak szybko widzimy postępy.
„Do tego potrzebna jest regularność i dyscyplina. Pot musi lecieć ci po oczach, a ty dalej musisz robić swoje. To moja osobista definicja sukcesu” – śmieje się Marcin.
Aurelia ma już swoich wychowanków, wśród nich coraz więcej dziewczyn, w tym nastolatki. Jest zdania, że jest to sport, który bez obaw uprawiać mogą przedstawicielki płci pięknej.
„Bezpieczeństwo zawodników leży przede wszystkim w zdrowym rozsądku – mamy do dyspozycji odważniki o różnej wadze i sensownie dostosowujemy je do swoich możliwości i doświadczenia. To, że kobieta robi rwanie odważnikiem 20 kilowym nie świadczy wprost tylko i wyłącznie o tym, ze jest silna, ale o tym, że potrafi świadomie wykorzystać do ćwiczeń całe swoje ciało”.
„W Rosji, na Ukrainie, Białorusi i w Kazachstanie jest to sport narodowy, w związku z czym trenowany jest nie tylko w wojsku, ale też w szkołach. Girevoy, czyli kula jest tak powszechnym zajęciem sportowym jak piłka nożna w Brazylii” – mówi Marcin.
Sekret 4 – technika, czyli nauka u mistrzów
Technika i praca całego ciała są fundamentem ćwiczeń z odważnikami. Zawodnicy rosyjscy potrafią podrzucać ciężar większy od swojej wagi przez 10 minut bez przerwy. Sekretem jest technika i wieloletnie regularne ćwiczenia. To proste – perfekcyjna technika umożliwia podnoszenie coraz większych ciężarów.
Mistrzami są oczywiście nasi wschodni sąsiedzi, skąd sport ten się wywodzi.
„Rosjanie mają to we krwi i niestety podobnie jak nie możemy mierzyć się z Brazylijczykami w piłce nożnej, tak nie mamy szans z Rosjanami w sportowej wersji kettlebell – żartuje Marcin. – Oni są najlepsi na świecie, a my możemy się od nich uczyć i starać się dogonić”.
To dlatego polscy instruktorzy tego sportu szkolą się u rosyjskich, czy ukraińskich kolegów. Ci jednak doceniają determinację Polaków i chętnie dzielą się swoją wiedzą, a także biorą udział w mistrzostwach organizowanych u nas w kraju.
Dziś założony przez Marcina Filipiaka ośrodek w Gorzowie jest jednym z prężniej działających w Polsce. To tu odbyły się ostatnie mistrzostwa kraju w łagodniejszej odmianie Bolt. Tu również stale przybywa amatorów ćwiczeń z odważnikami. Jak mówi Marcin – to sport dla zdeterminowanych wariatów, którzy lubią wysoko stawiać sobie poprzeczkę.
Autor: Urszula Śliwińska
Fot.: Marcin Kurłowicz – jagodaphotosession.com
Źródło: http://kif.pl/www/crossfit/kettlebell-na-zawsze-zmieni-twoje-podejscie-do-sportu/